Obozów FEMA i “modułowych szubienic” tak, czyste fejki, natomiast nie wiem, czy zgodziłbym się, iż odwraca uwagę, gdyż via tamten art. trafiło się na:
a to już zaczyna przypominać trajektorię spraw w Stanach (póki co – proszę o korektę – nie ma mowy o obozach na terenie USA, tylko od razu do autobusu ICE). Wcześniejszy casus był z internowaniem Amerykanów pochodzenia japońskiego ok. II WŚ i Pearl Harbor – tak też działają “żarna wojny”.
Proszę o krytykę, natomiast zważcie – jeśli typ jest kryptoneonazistą, czy tam białym nacjonalistą/supremacjonistą, AfD to protoNSDAP, Proud Boys to protoSA, wówczas właśnie odkrył karty. Jeśli jednak jest kimś w rodzaju “radykalnego kontestatora” płytkich połajanek “reductio ad Hitlerum”, wówczas poziom groteski tych wydarzeń przerasta sens klasycznej propagandy, a zaczyna być – no właśnie, czym? Czy nie jakimś dziwnym manifestem przeciwko miałkości, płytkości, powierzchowności spolaryzowanej debaty publicznej, gdzie albo jest się Progressive z agendą Marksizmu Kulturowego z Poprawnością Polityczną (używam tych pojęć niewartościująco), albo Conservative z Project 2025, zaś zatracono różne centra, w tym te apolityczne?
A pamięta człek, iż jak mu ~15 lat temu opowiadano, to się śmiał, że czyste foliarstwo:
Dzięks. I tak, i nie. :-P
Trzymam się skrajnie uznaniowej, wręcz na pograniczu idiolektu, konwencji (stąd mi zresztą ksywkę ~Waćpan nadali – przez, na poły autoironiczne [jednak Progresywista], anachroniczne myślenie i sposób wypowiedzi), że świat się wcale aż tak bardzo nie zmienia i mapy sprzed połowy tysiąclecia powinny nas nadal informować o scenariuszach rozwoju wydarzeń.
Tak samo mawiam ISIL, Islamic State of Iraq and the Levant, zamiast ISIS, choć przecież Lewantu już nie ma na mapach od stuleci, bądź też jego granice są rozmyte, skąd też i nie ma w teorii Lewantyńczyków.
Rusini to nie to samo co Rosjanie, a Rosjanie to nie to samo co Moskale, ani też nie to samo co putiniści. Tym niemniej, trzeba jakoś – u mnie: nieksenofobicznie – pochwycić zbiorowość ludzką, która podąża za ideałami Świętej Rusi (czerpiącej z Bizancjum), gdzie zamiast cara stoi prezydent federacji lub inny gospodin, a życie ma być twarde i proste, bo zawsze takie było.
Idee i koncepty są podatne na wskrzeszanie i recykling, następnie stają się elementem opresji czy walki kulturowej, memetycznej.
Jest to też nieścisłe tłumaczenie czy parafraza konceptu Russkij Mir, a jako Wolnościowiec uznaję samodeskrypcję – zwracam się do ludzi ksywkami (i zaimkami wyboru), znacznie rzadziej imionami, a prawie nigdy po nazwisku.
Ponadto wychowałem się w czasach i okolicach, gdzie “epitet” “Rusek” nie był [bardzo] ujmujący (tak jak “Murzyn”, “Cygan”, “Kałmuk”, “Żyd” czy “Kozak”); mizantropia i pogarda międzyludzka były bardziej uogólnione (więc i równościowe, a zatem mniej rasistowskie) – mam lub miałem np. ziomków, którzy noszą ksywki Murzyn właśnie, Chińczyk albo Złodziej. W popkulturze działał raper Arab (zresztą swojak w 4/20!).
Tę mentalność i nieporozumienia oddaje scena z filmu “Brat 2”:
Tym niemniej, retweets =/= endorsements; to arbitralne ujęcie.
Zważmy, że choć przerdzewiałe krypy mogły rozszczelnić się same ze starości/wyeksploatowania, tak trzy jednostki w jeden dzień to się nie wydaje prawdopodobne. Natomiast nie jest też pewne, iż to sami Rusini nie chcieliby, aby świat rozważał sabotaż, gambit – id est: cud się stał, ale cui bono – nie wiadomo.
To moje uchybienie, gdyż są dwa linki – jeden jako odnośnik posta (ten o incydencie), zaś drugi w rozwijanym opisie (ten o jubileuszu).
Dzięki za podświetlenie superciekawego projektu! (Hen ongiś tylko poczytałem o Trusted i Measured Boot pod Linuxem; raz zainstalowałem Coreboot na Chromebooku). Powodzenia z Twoim wdrożeniem!
Co nie zmienia faktu, iż odebrałem przemocową i militarystyczną enkulturację, więc do tzw. Lewej, Wrażliwościowej, Snowflake’owej Strony bardzo średnio pasuję (w “moim świecie” spory i konflikty – nad czym ubolewam – jednak niekiedy wyjaśnia się prz*mocą – don’t tread on me), natomiast ta nie traci na tym, iż zadeklaruję się jako sympatyk (via Humanizm-Humanitaryzm chociażby) i czasem kliknę w komciu wykładnię, która może się przypadkowo zbiegać z motywacjami sztabowców. Black Ops to nigdy nie była miła działka – gdy grzmią działa, milczą prawa. Doszły słuchy (nie scrolluję jakichś Defence24, mam lepsze rzeczy do roboty), że to rzeczywiście Izrael stał za Syrią, więc to istotnie byłaby odsłona proxy war U.S.rael vs. SyrRussia, z Turcją nadal “siedzącą okrakiem” lub alternatywnie “pozostającą zwornikiem” Wschód-Zachód. Oczywiście stoję po stronie Kurdów – Antyfundamentalizm, Demokratyczny Konfederalizm i Emancypacja Kobiet w tamtym regionie świata zdecydowanie nie rosną na drzewach.
Hej! Mam nadzieję, że nie muszę podkreślać, iż ja tego w żaden sposób nie bronię! :-)) Oczywiście, że nie o taką cywilizację skromnie walczę – nie jestem cynikiem, imperialistą ani absolwentem West Pointu; identyfikuję się z Humanizmem-Humanitaryzmem, który na tę spiralę ma jednoznaczną ocenę.
On jest “uzasadniony” – wg konwencjonalnych doktryn militarnych, takich a`la “Sztuka wojny” Sun Tzu × “Książę” Machiavellego – atak uprzedzający eliminujący niebronioną przewagę u nieprzyjaciela w stanie paraliżu wewnętrznego. Stąd można nawet wysnuwać przypuszczenia, że czy to czasem Izrael, może w joint venture, nie maczał palców w upadku rządu Asada, gdyż “cui bono?”.
Wcześniej z pagerami i walkie-takie było ponoć to samo – antrakt, element układanki: skłonić Hezbollah, aby dowództwo fizycznie zebrało się w jakimś miejscu (w Bejrucie), i wówczas – finale – nalot bombowy, dekapitacja.
W XXI w. miała dominować dyplomacja, soft power – jak widać, nie zawsze tak leci.
Casus belli. LOL, od tysiącleci to samo.
Nieodmiennie propozycja: Filaryzacja Społeczna/Konsocjonalizm jako świadoma, rozmyślna Architektura Społeczna; m.in. odrębna, Wolnościowa Służba Zdrowia, w tym przychodnie/kliniki/szpitale dedykowane dla Wolnościowcx, a wcześniej Postępowe Uczelnie Medyczne z kryterium światopoglądowym dla Studentx. Dyskusje światopoglądowe w XXI w., gdy już każdx miałx okazję sobie wyrobić pogląd (albo neutralny brak), to IMHO jałowe, bezproduktywne spalanie konstruktywnej energii witalnej.
Jeśli państwa czy bloki geopolityczne muszą istnieć, wówczas jestem skromnie za tym, aby elementem Demokratycznej Umowy Społecznej stało się, iż kwestii światopoglądowych nie reguluje się prawnie – można Klauzulami Sumienia, w obrębie Baniek/Filarów, w tym np. nasza strona Debatami Oksfordzkimi nt. Bioetyki, zaś strona druga, uprzejmie proszę, via rady parafialne, formacje/zakony czy inne synody.
Precyzyjnie ad. Bolandy:
Ostatnio Oko.Press podeszło do demitologizacji:
Wolne Konopie tradycyjnie walczyły o marihuanę rekreacyjną – ot, deregulację Dobrowolnej Neuromodulacji z Redukcją Szkód (np. edukowanie o zagrożeniach, sugestie profilaktyki). “Cudowne lekarstwo” to cokolwiek hiperbola, pretekst i “narracyjny wehikuł zmiany” – odsłona inżynierii społecznej.
To, co medyczne konopie uczyniły w Bolandzie pozytywnego, to poprawa jakości tematu na rynku, podświetlenie, że można i warto ją kontrolować. Szczególnie sort od Wietnamczyków ma rozrzut jakościowy, a zdarzały się i podtrucia.
Chylę cylinder!
Tak, niestety, “a dla jednych trutką, a dla innych karmą”. Istnieją predyspozycje osobnicze, które poza przypadkami pozytywnymi (typu Witkacy, Carl Sagan, Richard Feynman, Francis Crick, …), powodują też negatywne, to następnie buduje “przeświadczenie społeczne”, a stąd już prosto do repressive policy. I rozrzut jest taki, że na dystansie 300 km potrafi być różnica “kupujesz jak fajki w sklepie, sadzisz obok pomidorów” a “masz kryminał albo rehab”.
Proszę uprzejmie nie imputować, iż każda osoba przyjmująca świadomie, z premedytacją i w warunkach recydywy susz ziela konopi innych niż włókniste wierzy Grzegorzowi Braunowi lub jest w stanie znieść śpiew Edyty Górniak. :-P
Siemoniak ostatnio błysnął prorepresyjnością. Bodnar – nie jestem pewien; jako RPO sprawiał wrażenie ludzkiego.
Sądzę, że ufam Machinie: